Małe potwory rozpoczynają wakacje i przechodzą pod pełnoetatową kuratelę rodziców, uszczęśliwiając tym samym wykończonych, zmarnowanych nauczycieli i wychowawców. Rodziciele zostają nagle postawieni przed ambitnym zadaniem zorganizowania czasu swoim pociechom, by poza komórkowo-komputerowym lenistwem zajęły się także czymś innym, zdrowszym, a nawet, w ekstremalnych przypadkach, pożytecznym. Oczywiście, nadzór nad urwisami i ich harmonogramem najlepiej jest sprawować bezpośrednio, toteż dobrym pomysłem jest, kilkudniowy choćby, rodzinny wypad. Gdzie jechać? Kręcimy młynki palcem nad mapą Polski, oczy zamknięte i łup… o, a to ciekawe… wygląda na to, że dziś na tapecie stolica Warmii i Mazur – Olsztyn.

Zapytacie, a cóż u licha można robić w Olsztynie?! Otóż okazuje się, że atrakcji jest co nie miara, a my z przyjemnością raczymy drogich czytelników kilkoma przykładami.

Wypoczynek idealny powinien mieć dobrze zachowane proporcje między aktywnością dla ciała i ducha/umysłu i na szczęście w Olsztynie się o tym pamięta, możemy tam bowiem aktywnie wypocząć, jak również zaspokoić potrzeby artystyczno-intelektualne. Jako że siedzenie w szkolnej ławce, tudzież za biurkiem przed komputerem nie jest najzdrowsze, zacznijmy może od rozruszania zesztywniałych stawów i obudowania mięśni, które dawno już gdzieś zanikły pod warstwą… ech, nieważne. Etap pierwszy naszej warmińsko-mazurskiej przygody to Park Rozrywki Aktywnej Bartbo, któreż to cudo powstało przy prężnie rozwijającym się Centrum Logistycznym Bartbo i od tamtej pory zapewnia rozrywkę zarówno tambylcom, jak i spragnionym wrażeń turystom, organizując przy okazji ok. pięciuset różnego rodzaju imprez rocznie.

Dzieciaki będą zachwycone – nawet te najbardziej wybredne (czyt. leniwe) mogą przypadkiem zaniemówić ze zdumienia i podekscytowania. W ofercie parku znaleźć można atrakcje dobrze znane, jak i takie, o których część nas zapewne nigdy nie słyszała. Jest tu park linowy, klasyczny paintball, speedball, zorbing, quady, segway, rhino (taki buggy, połącznie małego samochodu terenowego z quadem), prawdziwa gratka dla małych i dużych, uzależnionych od adrenaliny motomaniaków – monster truck (jazda 150 zł / 15 min lub 500 zł / 1 h), a także plac zabaw, łowisko oraz strzelnica. Do tego można wziąć udział w atrakcjach i eventach, jak choćby ogniska, festyny, pikniki, targi, zielone szkoły, kursy pierwszej pomocy i najróżniejsze imprezy okolicznościowe. Cały obiekt usytuowany jest w odległości ok. 15 min samochodem od Olsztyna, przy czym dla tych, którzy z nawigacją gps nie są za pan brat (lub pragną odpocząć od ślęczenia za kółkiem) istnieje możliwość odbycia podróży busem. Przez cały okres wakacyjny możemy tam szaleć przez pełne dziesięć godzin dziennie (park czynny jest od 10 do 20), wykupując kolejne atrakcje bądź pokuszając się o wynajęcie całego sektora, ot choćby na ognisko. Wstęp na teren ośrodka kosztuje 10 zł od osoby (chyba, że dysponujemy akurat brzdącem do lat 2 – wtedy odpada nieco kosztów, gdyż tenże wchodzi/wbiega/wczołguje się za darmo). Szczegółowy cennik dla poszczególnych atrakcji, wraz z ich opisem i zdjęciami dostępny jest na stronie internetowej, do której odsyłamy wszystkich zainteresowanych odwiedzeniem przybytku (tych niezdecydowanych i niezainteresowanych też – może zmienią zdanie).

Kiedy już wysiądziemy z quadów, tudzież innych rhino i zapragniemy wymoczyć nasze zmęczone, okurzone ciała, z pomocą przyjdzie Aquasfera Wodne Centrum Rekreacyjno-Sportowe w Olsztynie. Tenże spory i cokolwiek imponujący ośrodek składa się z kilku części/sektorów oferujących różne formy rozrywki. Rodzinni twardziele (oraz hiperaktywne małolaty, które niełatwo zmęczyć) świetnie odnajdą się w części sportowej, gdzie mieści się się basen olimpijski z prawdziwego zdarzenia (notabene jeden z najnowocześniejszych w Europie), basen do rozgrzewki i nauki pływania, a także, ku uciesze żądnych sławy, mieszcząca 1500 osób widownia, dodatkowa trybuna dla zawodników, część sanitarna i zaplecze dla sędziów, wszystko zaś odpowiednio przystosowane również dla potrzeb osób niepełnosprawnych. Naturalnie, można też zdecydować się na opcję dla mniej wyczynowo nastawionych, która to zawiera w sobie basen rekreacyjny z przeróżnymi rodzaju biczami wodnymi, hydromasażami, itp., trzy 4-osobowe jacuzzi, sztuczną rzekę, suche i mokre sauny, studnię lodową. Najmłodsi (i nie tylko) mogą poszaleć na 120-metrowych zjeżdżalniach, w dziecięcym brodziku oraz skorzystać z wielu dostępnych akcesoriów do zabawy, takich jak koła dmuchane, materace z pianki, piłki sensoryczne, piłki gimnastyczne, zabawki pływające z pianki, deski do pływania. Do dyspozycji jest ponadto sprzęt do całorodzinnych gier i zabaw: bramki do piłki wodnej, kosze do koszykówki wodnej, boisko do siatkówki basenowej. Wszystkie szczury lądowe mogą, zamiast powyższych atrakcji, odwiedzić Planetę Formy – nowoczesny, bogato wyposażony klub fitness ze strefą siłową, treningu funkcjonalnego i cardio. W ofercie znajdziemy również salon odnowy biologicznej, gdzie można się skutecznie zrelaksować, odmłodzić (dzieciaki, jakkolwiek urocze, potrafią w magiczny sposób przyprawić nas o siwe włosy i kolejne zmarszczki) i popatrzeć na znikający celulit podczas masażu bańką chińską. Jako że niektóre pociechy dają się rodzicom we znaki nieco bardziej (mówiąc delikatnie) niż inne, konieczna może się okazać rehabilitacja. Na szczęście i to da się załatwić na miejscu, a wybór jest przeogromny: rehabilitacja ruchowa (w tym sportowa, ortopedyczna, pourazowa pooperacyjna, korekcja wad postawy) terapia manualna i masaże, a wszystko z pomocą wykwalifikowanych fizjoterapeutów, przy użyciu nowoczesnego sprzętu (ci, którym, w odróżnieniu od redakcji, nazwy tych urządzeń/narzędzi tortur coś powiedzą, mogą odwiedzić stronę www po więcej szczegółów). Wygłodzona od wysiłku fizycznego (bądź po prostu wygłodzona) familia powinna odwiedzić Aquarius Cafe i zjeść coś zdrowego i zbilansowanego z dużą ilością warzyw lub uraczyć się kawą i ciastem. Atrakcji tutaj tyle, że brakuje jeszcze tylko butiku… a nie, zaraz… jest i Aqua Boutique, a w nim moc sprzętu, ciuszków, bikini i innych dobrodziejstw (ojcowie rodzin, uważajcie na karty kredytowe). Słowem – kupa zabawy, a w dodatku wszystkie atrakcje na jednej kupie (hmmm).

To by było na tyle, jeśli chodzi o część „fizyczną”, pora więc dopieścić ducha i intelekt oraz znaleźć odpowiednie miejsce na nocleg. Jednak, żeby nie było tak łatwo, to wszystko w następnej notce…