Po tradycyjnym śniadanku w Starbucksie podekscytowani ruszyliśmy na podbój Wielkiego Kanionu. Do zwiedzania wybraliśmy South Rim, czyli krawędź południową. Ale o tym za chwilę…

Najpierw czekał nas jeszcze przejazd historyczną Route 66 . Trasa ta powstała w latach 20. ubiegłego wieku i łączyła Chicago z Los Angeles.

Route 66

Route 66

 

Po obiedzie w barze prowadzonym przez amerykańsko-niemiecką rodzinę ruszyliśmy dalej.

Ku naszemu zaskoczeniu pogoda psuła się z minuty na minutę. Rano w Las Vegas było ponad 30 C, a w Saligman był okropny wiatr, zimno i zaczął padać deszcz.

Gdy dojechaliśmy do Wielkiego Kanionu deszcz przestał lać, ale zimno było niemiłosiernie. Zaczęliśmy wyciągać z walizek wszystkie ciepłe rzeczy, jakie mieliśmy- a nie było tego dużo. Niestety, do końca dnia pogoda się nie poprawiła. Nasz plan obejrzenia zachodu słońca nad kanionem nie wypalił. I bardzo mi tego żal… Chcieliśmy trochę pochodzić, podelektować się widokiem, usiąść i pomyśleć… A było -samochód, jazda od punktu do punktu widokowego, krótki spojrzenie na kanion, kilka zdjęć i znów szybki bieg do samochodu…

Wielki Kanion Kolorado

Wielki Kanion Kolorado

Wielki Kanion

Jak na złość wieczorem znów zaczął padać deszcz… zaczęliśmy się martwić o kolejny dzień, bo w planach mieliśmy Kanion Antylopy, a deszcz w tym miejscu jest niewskazany..

Późnym wieczorem dotarliśmy do Flagstaff, gdzie mieliśmy zaplanowany nocleg.

Nocleg:

Howard Johnson Inn Flagstaff – sieciowy motel. Pokoje po remoncie, nieduże, ale czyste. Ubogie śniadanie – właściwie tylko tosty z dżemem, kawa, herbata i soki. Bardzo blisko torów kolejowych. Wieczorem czasami wydawało się, że pociąg wjeżdża do pokoju. Jeśli komuś to nie przeszkadza to można tu się zatrzymać. Nam to nie przeszkadzało, a nawet dla niektórych było to atrakcją