Nasza wyprawa rowerowa do Szwecji odbyła się od 21.06 do 9.07.2009. Członkami ekipy były dwie mamy Ewa i Kasia oraz nasze dzieci Marta 12 lat i Dawid 10 lat.
Przejechaliśmy 750 km na rowerach. Trasa była podzielona na 5 etapów:
I - Karlskrona - Kosta - Kalmar (mapa - dzień 2)
II - Olandia (mapa - dzień 6)
III - Oskarshamn - Vimmerby - Oskarshamn (mapa - dzień 9)
IV - Gotlandia (mapa - dzień 13)
V - Sztokholm (a tu mapy nie potrzeba :-)
Program wyprawy był opracowany przede wszystkim pod kątem dzieci - żeby wytrzymały kondycyjnie, żeby zobaczyły to, co je może zainteresować i żeby miały sporo zabawy. Dzieci (i mamy też) wolą lasy i przyrodę od miasta - dlatego czas na zwiedzanie zabytków i miast ograniczyliśmy do przyzwoitego minimum.
Staraliśmy się, aby każdego dnia było coś ciekawego do zobaczenia. Było zwiedzanie huty szkła i wizyta w farmie łosi, dzień w Parku Astrid Lindgren i Las Trolli. Plan przewidywał dwa muzea, stary kościół, dwa zamki i rzut oka na Sztokholm.
Jeździliśmy po pięknych szerokich i pustych trasach, po żwirowych drogach, zielonych dróżkach leśnych i po wydzielonych ścieżkach rowerowych. Ze względu na minimalny ruch na drogach i ostrożność kierowców czuliśmy się bezpiecznie. Tam, gdzie ruch był większy zawsze obok drogi biegła ścieżka rowerowa. Szwecja posiada gęstą sieć dróg rowerowych (Sverigeleden, Olandsleden, Gotlandsleden i inne lokalne). Oczywiście wszyscy jeździliśmy w kaskach.
Zobaczyliśmy różnorodne krajobrazy Szwecji - piękne lasy, jeziora, wysepki na morzu, stepową roślinność Olandii i jej klifowe wybrzeża, śliczne szwedzkie domeczki i stare wiatraki.
Zobaczyliśmy jak tworzone są piękne wyroby ze szkła, zwiedzaliśmy stare zamki i kościoły, potężne ruiny i wspaniałe stare miasta.
Marta kocha zwierzęta i starała zaprzyjaźnić się z każdym napotkanym czworonogiem.
Byliśmy w farmach łosi i w parkach rozrywki. Odwiedziliśmy Świat Astrid Lindgren w Vimmerby.
Dawid jest dzieckiem bardzo aktywnym i wyżywa się w sporcie, Marta też jest stale w ruchu. Jazdę na rowerze bardzo lubią, więc jak było jej za mało to "dokręcali" kilometry na kempingach. Planując poszczególne etapy wyprawy zwracaliśmy jednak uwagę, żeby był czas również na inną aktywność ruchową. Dzieci skakały, grały w mini-golfa, chlapały się w basenach i jeziorach, biegały i wspinały się na torach przeszkód i placach zabaw.
Odwiedziliśmy kilka muzeów, w tym muzeum wspaniałego okrętu Vasa w Sztokholmie. Muzea są urządzone tak, aby zainteresować nimi dzieci. Posiadają sale kinowe, miejsca do ćwiczenia sprawności (np. chodzenie po linach okrętowych w Muzeum Morskim), stanowiska komputerowe, makiety i pokoje do prac plastycznych i majsterkowania.
Poznaliśmy wielu sympatycznych ludzi, którzy życzliwie pomagali odnaleźć nam drogę. Pogadaliśmy nieco po angielsku, a dzieci zauważyły, że tym językiem można porozumieć się niemal z każdym.
Najedliśmy się poziomek.
Jedliśmy całkiem przyzwoicie - lunch przeważnie w restauracjach. Spaliśmy w namiotach w pięknych miejscach na dziko i niekiedy na uroczych kempingach.
Płynęliśmy 5 razy promami.
Nie pokłóciliśmy się prawie wcale :-). Nie było żadnych strat w ludziach ani sprzęcie, nikt się nie poturbował, nie było żadnej usterki w rowerach.
Pogoda była rewelacyjna! Na 17 dni tylko jeden dzień lało i to 18 godzin non stop. Ale był to akurat ostatni dzień IV etapu na Gotlandii i w zasadzie nie musieliśmy nigdzie jechać. Poza tym były ze 3 burze - jedna w nocy na Gotlandii i dwie w Sztokholmie - tego dnia, gdy już mieszkaliśmy w bezpiecznym i suchym hostelu. Pozostałe dni był upał na pewno powyżej 25 st. C. Komary były tylko na I i III etapie tj, gdy jeździliśmy po stałym lądzie po lasach. I to też wcale nie były nadmiernie uciążliwe. Dość silny wiatr skutecznie je wymiatał.
Wydaliśmy ok. 4,5 tys zł na parę (mama + dziecko). Nie oszczędzaliśmy specjalnie - były ciasteczka i owoce, lody, żelki w ilościach hurtowych i wesołe miasteczko.
Było super. Już planujemy następną wyprawę. Może południowa Francja....?
Dziennik wyprawy jest na http://szwecja-na-rowerze.blogspot.com/.