Zachęceni listopadową wycieczką do Londynu, tegoroczną majówkę postanowiliśmy spędzić w kolejnej europejskiej stolicy – w Berlinie. Dojazd z Warszawy autostradą A-2 zajął nam ok. 6 godzin z przystankiem na drugie śniadanie( Mc Donald’s . musiał być zaliczony). Ok. godziny 13 byliśmy w Berlinie.
- Nocleg
Długo zastanawialiśmy się, jaką opcję noclegu wybrać. Oczywiście miało być ładnie i niedrogo. Opcji było kilka, ale w końcu stanęło na wynajmie prywatnego apartamentu. I to był strzał w dziesiątkę. Mieszkanie znaleźliśmy przez firmę Mowitania (apt. 1295). Rezerwacja przebiegła szybko i sprawnie. Ponieważ w Berlinie byliśmy z naszymi przyjaciółmi, wybraliśmy apartament 8-osobowy.Mieszkanie składało się z 2 sypialni (2- i 4-osobowej), salonu z 2 rozkładanymi kanapami, kuchni i dużej łazienki.
Apartament był świetnie położony, tuż przy stacji S-bahn Schoeneberg. W tym samym budynku właściciele wynajmowali jeszcze kilka innych apartamentów.
- Transport
Po Berlinie poruszaliśmy się świetnie rozwiniętą komunikacją miejską. Po rozpatrzeniu różnych opcji najbardziej opłacał nam się zakup biletu dla małej grupy – do 5 osób bilet na cały dzień kosztował 16,70 euro.
Gdybyście chcieli jeździć po Berlinie samochodem, należy pamiętać o zakupie wcześniej specjalnej plakietki ekologicznej. Od dnia 1 stycznia 2010 wjazd do strefy ochrony środowiska w Berlinie dozwolony jest zasadniczo tylko dla samochodów posiadających zieloną plakietkę.
- Zwiedzanie Berlina
Dzień 1. Spacerek po Berlinie
W dzień naszego przyjazdu, ruszyliśmy na popołudniowe zwiedzanie Berlina.
Zrobiliśmy sobie bardzo długi spacer od Potsdamer Platz do Aleksanderplatz, mijając po drodze m.in. nowoczesne Sony Center, Bramę Brandenburską i Reichstag .
Dzień 2 Tropical Islands pod Berlinem
Rano obudziła nas okropna ulewa i temperatura na zewnątrz 4 stopnie! Na szczęście tego dnia mieliśmy w planach odpoczynek w Tropikalnej Wyspie pod Berlinem.
Przed majówką długo zastanawialiśmy się, czy w ogóle tam jechać, gdyż na forach były bardzo różne opinie o tym miejscu. Postanowiliśmy jednak, że sami sprawdzimy, jak tam jest. Czy było warto? Z dziećmi -warto!
Tropikalna wyspa położona jest ok 60 km od Berlina. Hala, w której się znajduje, ma ogromne wymiary – 360 m długości, 210 m szerokości i 107 m wysokości.
Tropikalna Wyspa to nie jest zwykły park wodny. Oprócz basenów i kilku zjeżdżalni jest plac zabaw, boisko, las tropikalny, w którym można zobaczyć np. flamingi i żółwie, szalona winda African Jungle Lift i wiele innych rozrywek. My spędziliśmy tam cały dzień i dzieciom jeszcze było mało.
Poniżej podam kilka praktycznych porad dotyczących pobytu.
– Warto kupić wcześniej bilety przez internet, gdyż do kas są duże kolejki. My skorzystaliśmy z promocji „Witajcie dzieciaki” – przy zakupie biletów dla 2 dorosłych i 1 dziecka – kolejne troje dzieci wchodzi za darmo.
– Można wnosić swoje jedzenie. Warto więc zabrać dla dzieci jakieś przekąski. Jeśli chodzi o bary, to wydaje mi się, że ceny są, jak na takie miejsce, dość przystępne, np. zestaw – kotlet + frytki + napój – 9,90 euro.
– W Tropikalnej Wyspie wcale nie jest tak ciepło. Szczególnie po wyjściu z wody. Radzę, aby dla dzieci wziąć jakąś bluzeczkę czy szlafrok. Dla siebie też warto zabrać choćby plażową sukienkę.
– Znalezienie wolnego leżaka graniczy z cudem (nam ok. godz. 15 się udało!), warto więc zabrać ze sobą koc, który można rozłożyć na piaszczystej plaży.
Dzień 3
Berlińskie ZOO
Muszę powiedzieć, że ZOO w Berlinie nie powaliło mnie na kolana, ale zachecam – z dziećmi zawsze warto. Niestety, nie kupiliśmy biletu do akwarium (decyzję trzeba podejmować przed wejściem do ZOO), a szkoda!
Kilka rzeczy zrobiło jednak na mnie duże wrażenie – pawilon zwierząt nocnych, foki i hipopotamy. No i oczywiście różne „dzikie kotki”.
LOXX, czyli Berlin w miniaturze
LOXX to atrakcja mieszcząca się na ostatnim piętrze galerii handlowej Alex przy Alexanderplatz. Na pewno spodoba się tu małym i dużym chłopcom, choć muszę powiedzieć, że i dziewczynki też bawiły się tu nieźle.
Miniaturowe jeżdżące po szynach pociągi, samochody stające na czerwonym świetle , domy i ludzie, startujące i lądujące samoloty – widać, że to miejsce musieli stworzyć pasjonaci.
Dla dzieci hitem była miniaturowa fabryka czekolady – z niespodzianką! A jaką? Przyjedźcie i zobaczcie!
Dzień 4 Powrót
Niestety, nadeszła niedziela i trzeba było wracać do domu. Opuszczałam Berlin z wielkim niedosytem. Szczególnie żałowałam, że nie udało nam się zwiedzić Wyspy Muzeów. Ale cóż, przynajmniej jest pretekst, żeby jeszcze tu wrócić!
Berlin w miniaturze robi wrażenie, nie tylko na dzieciach :)