Powszechnie uważa się, że będąc młodymi rodzicami musicie odczekać, aż dziecko będzie odpowiednio duże, by móc wreszcie z nim podróżować. Granica wieku nie jest określona, ale może niech przynajmniej samo pójdzie w góry w wieku 18 lat. To przekonanie zaszczepiły w nas poprzednie pokolenia, dla których podróżowanie już samo w sobie stanowiło wyzwanie, a co dopiero z niemowlakiem? Tak więc marnujecie wspaniały czas na wyrwanie się z domu, choćby przy okazji tego, że trwa urlop macierzyński i sami więzicie się w domu. Nie ma się czego bać! Podróżowanie z dzieckiem może być przyjemne, jeśli tylko weźmiecie na luz i zastosujecie się do kilku sprawdzonych wskazówek.

Rzeczy niezbędne, czyli pakuj się mądrze
W tym momencie wszyscy łapią się za głowę i zaczynają wyliczać rzeczy, które koniecznie trzeba spakować. Łóżeczko, wanienkę, wózek a najlepiej dwa, bo jak to z jednym jechać? Milion zabawek, wór ciuszków i innych przydasiów. Ach i jeszcze przewijak, bo jest niezbędny! I tym sposobem zanim zaczniecie macie już bagaż pełen przedmiotów dla dziecka, a jeszcze nie zaczęliście pakować swoich rzeczy. Wyprawa urasta do rangi problemu, a połowy z tego co właśnie w głowie zapakowaliście i tak nawet nie użyjecie!

Minimalizm jest tu kluczem. Powiedzmy, że na pierwszą wycieczkę wybieracie się gdzieś w Polskę. Pakujecie auto tak, aby mieć pod ręką to, co jest wam niezbędne, ale tylko na czas przejazdu i na pierwszy dzień na miejscu. Kilka pieluch, trochę mokrych chusteczek i zestaw ciuszków. Wszystko inne, o ile nie wybieracie się na bezludną wyspę, kupicie na miejscu. Po co się spinać? Wanienka również się raczej nie przyda, a rozwiązaniem jest tu kąpanie się z dzieckiem pod prysznicem lub krótkie moczenie w wannie. Ewentualnie pewnie na miejscu będzie jakaś miska, a jeśli wybierzecie hotel z dobrym wyposażeniem to gwarantuję, że na miejscu powinno być nawet łóżeczko turystyczne. Rezerwując miejsce można przecież zadzwonić i wypytać o dodatki dla dziecka. Przewijanie wtedy odbywa się gdziekolwiek się da. Jeśli tylko jedziecie samochodem to już większość stacji na trasie będzie miała przewijak w toaletach.

Jeśli wybieracie się nieco dalej i w planach jest podróż samolotem, to pewnie nie zdecydujecie się od razu na drugi koniec świata, a więc sam lot będzie trwał może 2 godzinki. Na takie wyprawy większość rodziców zaplanuje sobie zapakowania wózka, fotelik, masę zabawek itd. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, dziecko do 2. roku życia nie dostanie miejsca siedzącego, wystarczy, że będziecie trzymali je na kolanach. 2 godziny samolotem to mniej niż zajęło wam pakowanie, a jedynym większym problemem będzie tu wózek. To warto zaplanować już na etapie kupowania wyprawki. Wózek powinien być lekki i po złożeniu zajmować jak najmniej miejsca. Nie warto oszczędzać na czymś do czego będziecie uwiązani przez kolejne 2 czy 3 lata. Nosidełko to równie przydatny drobiazg, który uwolni od konieczności ciągnięcia ze sobą wózka.

Co maluszek będzie jadł?
No cóż, biorąc pod uwagę, że tu rozważamy podróż z niemowlakiem, to zapewne mleko. Czy to z piersi czy z butelki, w sumie nie powinno sprawić większych problemów. Obsługa w samolocie posiada gorącą wodę, a karmiąc piersią w ogóle pozbawiasz się tego kłopotu. Powyżej 6. miesiąca masz do wyboru kaszki, zupki i dania w słoiczkach. I nie musisz brać ich ze sobą, ponieważ tak jak pieluszki, przecież kupisz na miejscu. Jeśli jesteście za granicą to nawet lepiej, bo maluch pozna też nowe smaki. Jeszcze starsze dziecko, które zaczyna żuć, jak najbardziej powinno stołować się z wami w restauracjach. Wybierajcie takie z menu dla dzieci i wszystko będzie dobrze. A jeśli o karmieniu piersią mowa to zapoznaj się z prawidłowymi pozycjami i technikami karmienia, poradnik: Pozycje karmienia piersią – prawidłowe pozycje w karmieniu naturalnym. Z pewnością przyda się w trasie.

Przydatne drobiazgi
Macie przed sobą perspektywę lotu samolotem, to dłuższa chwila, kiedy jesteście wszyscy zamknięci w puszce razem z innymi pasażerami. Samochód czy pociąg dają więcej możliwości, ponieważ można wstać, pobujać, zatrzymać się gdzieś, pooglądać widoki. Wiadomo, że kiedy dziecko się nudzi to zaczyna marudzić, a później płakać. Sprawdzonym sposobem na odwrócenie jego uwagi jest podanie mu piersi. Będzie ssało i nie zauważy co się dzieje wokół, szczególnie podczas rozgardiaszu przed startem.

Maluch się nudzi, kiedy nic się nie zmienia, dlatego warto go przenosić z kolan mamy na kolana taty. Krótka wycieczka do toalety również załatwi sprawę. W środku można się z dzieckiem chwilę pobawić. Strategicznym zagraniem jest tu przyzwyczajenie dziecka do małych zabawek. Oczywiście w domu ukochany jest wielki króliczek, ale w podróży nie ma na niego miejsc. Dlatego druga w kolejności jest mała żyrafka. Mieści się w torebce, a za króliczkiem nie będzie tak tęsknić.

Do ostatnich rzeczy do zrobienia przed wyjazdem jest wykupienie dla siebie i dziecka ubezpieczenia podróżnego. W Polsce może się nie przydać, ponieważ wszędzie są pediatrzy, ale za granicą jak najbardziej. Jeśli jedziecie do krajów UE nie zapomnijcie o wyrobieniu karty ubezpieczenia w NFZ. W razie, gdyby malec szykował się do chorowania zawsze macie możliwość skonsultowania się z lekarzem na miejscu. To też nic strasznego! A będziecie czuli się bezpieczniej.