Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 2013 zapowiadał się zwyczajnie. Ot, rodzinna wizyta i siedzenie przy stole. Ale ledwie przekroczyliśmy próg domu Ł. wpadł na pomysł spaceru....niecodziennego, bo w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.
Nazwa miasta pochodzi od jego założyciela: króla Kazimierza Wielkiego, który zbudował tu obronny zamek na wzgórzu. Miasteczko nie jest duże, lecz jego piękne położenie i niesamowity magiczny klimat przyciąga co roku tysiące turystów z całego świata. Szczególnie upodobali je sobie artyści. Zawsze spotykamy tu malarzy lub muzyków. Raz w roku, w ostatni weekend czerwca odbywa sie tu Przegląd Kapel i Śpiewaków Ludowych. Ale dziś pokażę Wam co warto zobaczyć w miasteczku.
Sercem miasta jest rynek, na którym stoi słynna studnia (wciąż działająca, ma kilkaset lat, została zmodernizowana).
Z rynku widać pięknie kościół Farny, renesansowy obiekt, w którym znajdują się słynne organy, zbudowane w 1620 roku. Słynne, bo to prawdopodobnie najstarszy tego typu instrument w Polsce.
Idąc w kierunku kościoła cały czas alejką do góry dochodzimy za chwilę do ruin zamku obronnego i baszty. Zamek został mocno zniszczony w okresie Potopu Szwedzkiego i od tamtej pory jest ruiną. Z baszty rozpościera się przepiękny widok na Wisłę.
Od zamku ścieżką ku górze możemy wejść na Górę Trzech Krzyży królującą nad miastem. To zdecydowanie moje ulubione miejsce w tym miasteczku. Trzy krzyże postawiono w 1708 roku. Miały one upamiętniać liczne ofiary cholery która miała miejsce na tych terenach.
Po zejściu poszliśmy na gofry, a potem znów na rynek. A na nim kolejne zabytki m.in. Kamienice Przybyłów. Kamienice powstały w XVII wieku. Ich właścicielami byli bracia Mikołaj i Krzysztof Przybyłowie, którzy przyozdobili je wizerunkami swoich świętych patronów (stąd nazwy). Teraz zimą stoi przy nich ogromna choinka i sanie Mikołaja:)
Przed powrotem chcieliśmy jeszcze zobaczyć szopkę w jednym z kościołów. Aby się tam dostać trzeba przejść przez główną ulice miasta, przy której stoją zabytkowe kamienice, w tym kamienica Celejowska. Kamienicę Celejowską nazywa się inaczej pod św. Bartłomiejem ponieważ na jej fasadzie, w attyce po prawej stronie znajduje się figura tego świętego.
Udajemy się w końcu do kościoła OO.Franciszkanów na tzw. Plebaniej Górze. Prowadzi do niego wąski korytarz z drewnianymi schodami. Adasiowi najbardziej podoba się szopka.
Na wjeździe do miasta stoją piękne spichlerze, w których przechowywane było zboże spławiane potem Wisłą do Gdańska czy Torunia.
Kazimierz Dolny to nie tylko zabytki. To także przyroda i natura. Latem zawsze chłodzimy się na nadwiślańskim bulwarze. Amatorzy długich spacerów mogą wybrać się do pobliskich wąwozów. My czasem spacerujemy na kamieniołom położony kilka km za miastem, z którego widać ruiny zamku w Janowcu.
Kilka km za Kazimierzem znajduje się wieś - Męćmierz, w której zakochałam sie od pierwszego wejrzenia, bo widoki stamtąd są takie: